piątek, 20 lutego 2015

sekret mojego początku

Owszem obecnie walczę cały czas o tą idealną figurę, o lepszą kondycję i ciągłe pokonywanie siebie, ale nie mogę zapomnieć, że już jakaś część drogi za mną. Może ta łatwiejsza, może trudniejsza, okaże się dopiero za jakiś czas...
Otóż zaczęłam chudnąć nie dzięki siłowni, bieganiu ani zajęciom fitness, bo jeszcze wtedy nie za bardzo się w tym orientowałam. Oczywiście z czasem dołączyłam do swoich treningów wszystko to co robię do tej pory, ale zaczynałam od tego prostego programu:
PUMP IT UP

Jest on trochę kobiecy (ale panowie nie martwcie się niedługo dodam pewien program dla Was). Przyznam szczerze że na początku moja kondycja była tak zerowa, że nie dawałam rady zrobić go całego, kończyłam po 20 minutach, potem trochę dłużej... i chyba dobrze, że zaczęłam od ćwiczeń w domu, bo gdybym od razu poszła na grupowe zajęcia, to jestem taką osobą, że zraziłabym się do nich.

I jeszcze jedna rzecz odnośnie "pierwszego razu" na zajęciach fitness, apel do wszystkich!
Zapytajcie pań na recepcji, a jeśli nie ich to poproście o podejście instruktora i dowiedzcie się jakie zajęcia będą dla Was najlepsze, nie rzucajcie się od razu na grupy zaawansowane, nawet jeśli już coś trenujecie. Fitness to zupełnie inny rodzaj wysiłku niż np. bieganie.
A jeśli zdarzy się Wam po raz pierwszy wylądować na danym typie zajęć i nie macie o nich zielonego pojęcia, poinformujcie instruktora o tym.  

Życzę miłego dnia! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz