środa, 18 lutego 2015

wyszukane

Dziś już nie pozostają Wam (i mi zresztą też) żadne wymówki. Dieta ruszyła, wyzwanie "słodyczowe" również, nic tylko ćwiczenia na zapomnienie pozostały :)

Wczoraj przechodziła przez jeden z kutnowskich marketów i natknęłam się na wyprzedaż książek. Takie to dziwne, że ludzie męczą się niekiedy kilka lat z napisaniem chociażby jednej, a potem sprzedaje się je za grosze upchane w ogromne supermarketowe kosze... ale nie o tym.
Wygrzebałam oto takie cudo:


a że lubię nowości i urozmaicenia, książka już jest, teraz pozostaje zakupienie hula-hoop i do dzieła. Pochwalę się Wam jak mi to wychodzi, bo przyznam się szczerze, że nigdy nie byłam dobra w tym :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz